środa, 24 października 2018

Bonifacy Obst (1921-2018) - "Ci, których kochamy nie umierają nigdy, bo miłość, to nieśmiertelność"

W niedzielę, 21 października 2018 roku, w wieku 97 lat zmarł wujek Bonifacy Obst, nasz kochany senior rodu. Uroczystości pogrzebowe w Stanach odbędą się w czwartek, 25 października.

Kto mnie zna i znał Wujka wie, że to osoba dla mnie bardzo bliska i szczególna, z której odejściem trudno mi się pogodzić. Może z boku, wydawać się to dziwne, bo nigdy z Wujkiem osobiście się nie spotkałam, znaliśmy się tylko 4 lata, ale od pierwszej rozmowy telefonicznej połączyła nas nić sympatii. I chociaż nigdy Mu tego wprost nie powiedziałam był dla mnie jak dziadek, którego nigdy nie miałam. 
Niejednokrotnie rozmawialiśmy godzinami przez telefon, Wujek opowiadał mi o rodzinie, o swoim życiu, dzielił się swoim doświadczeniem. Zawsze pełen energii, uśmiechu, życzliwości. Okazał mi mnóstwo serca. Zawsze i w każdej sytuacji wiedziałam, że mam jego wsparcie. Czasami się mówi o sile więzi rodzinnych, że wtedy jest łatwiej pokonywać przeciwności dnia codziennego - Wujek był właśnie taką osobą. Mogło się u mnie wszystko walić, mogłam mieć trudny dzień, ale wystarczyło usłyszeć w słuchawce telefonu jego głos i charakterystyczne: Dzień dobry Kasiu! - i wszystko nabierało innego znaczenia.
Był moją siłą i motywacją do poszukiwań genealogicznych, do ciągłego rozwoju. Gdyby nie On nie spotkalibyśmy się na zjeździe rodzinnym, bo mnie samej nie wystarczyło by odwagi, to wszystko Jego zasługa. Gdy tylko podzieliłam się z Nim pomysłem organizacji zjazdu, On z radością go zaakceptował, a kiedy zapadła ostateczna decyzja, że tak, zjazd się odbędzie, wspierał mnie na każdym etapie, pomagał, angażował się na 100%. Kiedy poprosiłam, czy skierował by do nas kilka słów, bo zależało mi, żeby był z nami choć duchowo od razu się zgodził. Później zapytałam, co myśli o tym, żeby przekazać parafii w Brodach stułę, którą kiedyś od Niego dostałam, na co usłyszałam: jeśli tak chcesz to ja uszyję ornat i stułę z tej okazji, wszystko ci przyślę, o nic się martw. Był - zawsze dla mnie był z otwartym sercem. Bardzo się cieszył naszym spotkaniem rodzinnym. Kiedy jego organizacja zaczęła mnie przerastać, miał dla mnie słowa otuchy, a w momentach kryzysu miałam w głowie jedną myśl - dla Wujka, nie mogę go zawieść. I to właśnie w czasie zjazdu ostatni raz z Nim rozmawiałam... był wzruszony i chyba szczęśliwy słysząc nasz wiwat na Jego cześć. Obiecałam Mu wtedy, że zadzwonię za kilka dni i wszystko Mu opowiem. Kiedy zadzwoniłam Wujek był już w szpitalu... nie zdążyłam...

Msza w intencji o dar Nieba dla Wujka odbędzie się 23 listopada o godz. 7.30 w parafii św. Anny w Poznaniu.

2 komentarze:

  1. Pięknie napisałaś ja z wujkiem widziałam się kilka razy był bardzo ciepłym i sprawiedliwym człowiekiem szczerze bedzbę mi brakować rozmowy z nim




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też będzie Go bardzo brakować :( Pozdrawiam

      Usuń