poniedziałek, 29 lipca 2024

Las Kobylnicki

Las Kobylnicki - las pamięci o zamordowanych Polakach w czasie II wojny światowej.
Bardzo chciałam tam pojechać, oddać hołd tym, którzy oddali tam swoje życie z miłości do Polski, ojczystego języka, patriotyzmu. Wśród nich jest także Józef Obst (1884 -1939).
Cześć Ich Pamięci. Cześć Twojej Pamięci Wujku!

 ***

"Niedaleko Obrzycka, między Bręczewem a Jaryszewem, jest leśne miejsce pamięci narodowej. „Zamordowano tutaj około 2000 osób, częściowo z więzień we Wronkach i Szamotułach”, przedstawicieli lokalnej inteligencji w ramach Intelligenzaktion. Na kierującej do grobów tablicy jest adnotacja: „Groby pomordowanych przez hitlerowców w latach 1939–1945”, a napis na tablicy na pomniku informuje: „Kobylniki. Miejsce uświęcone krwią męczeńską Polaków pomordowanych przez niemieckich faszystów w czasie wojny 1939–1945”. Podawane liczby ofiar są różne – 400, 700, 2000, pochodzą z różnych okresów. Dwa skupiska grobów sąsiadują ze sobą, są starannie oznaczone i opisane, schludne i zadbane.
Bogata jest infrastruktura: obok grobów są tu pomniki, obeliski, krzyże, maszty na flagi; dominuje ornamentyka narodowo-patriotyczna i religijna. Wyryte w kamieniu i na mosiężnych tablicach są myśli Mikołaja Reja i Jana Pawła II („Przeszłość jest treścią naszej tożsamości także i dzisiaj”), jest tablica informacyjna: „Pamięci znanych i nieznanych z nazwiska Polaków zamordowanych tutaj przez
niemieckich okupantów. Miejsce to upamiętnia zbrodnię niemieckich okupantów, dokonaną na Polakach od 1939 r. do stycznia 1944 r.”. Na tablicach jest obszerny opis tragicznych wydarzeń z tamtego okresu (opracowała Aleksandra Kuligowska), są szkice i zdjęcia oraz odniesienia do literatury przedmiotu (Wardzyńska 2009, s. 199) i materiałów ze zbiorów IPN.

z: Miejsca pamięci masowych egzekucji jako element dziedzictwa kulturowego, rozwoju regionalnego i tanatoturystyki na wybranych przykładach z Wielkopolski - Tomasz Sahaj






wtorek, 24 września 2019

Czas powrotu...

Witajcie Kochani!

Chyba przyszedł czas by w końcu zabrać się za naszą stronę! :-)
Wiem, że obiecałam jej aktualizację już baaardzo dawno temu, ale... bez Wujka Bonifacego to już nie to samo. Brakuje mi tego ciepłego głosu w słuchawce telefonu, który dodawał siły kiedy jej brakowało... Trudno było mi to robić bez niego, bo do kogo zadzwonić i podzielić się nowym odkryciem? 

Lecz dwa wydarzenia przyczyniły się do tego, że wracam. A właściwie wracamy, bo mam nadzieję, że pomożecie. ;-)

Jednym z tych wydarzeniem było spotkanie z Piotrkiem, synem Wujka Boniego. Piotrek spędzał wrzesień w Polsce i bardzo się cieszę, że udało mu się znaleźć czas na spotkanie. Cudowny wieczór, podczas którego padły słowa, które uświadomiły mi, że czas wrócić do działania, że Wujek właśnie by tego chciał. 
Wujek Bonifacy miał ogromy wpływ na moje poszukiwania i chciałabym żeby tak zostało, dlatego cała strona, która powstanie i wszystko co będzie się tutaj działo, chcę żeby było z dedykacją dla Niego, ku Jego pamięci.

Drugim wydarzeniem był dar przekazany przez pana Wojciecha, za pośrednictwem osób trzecich na ręce Ewy i Bogdana Obst, przeznaczony dla całej naszej rodziny. Pan Wojciech w czasie II wojny światowej wszedł w posiadanie zeszytu należącego do Józefa Obsta, taty Wujka Boniego, z zapisem nutowym utworów na klarnet. Po latach postanowił go zwrócić rodzinie.
Niesamowita historia... Pan Wojciech przechowywał go 80 lat!!! Dla mnie to coś wspaniałego i niewyobrażalnego. Jestem mu ogromnie wdzięczna za przekazanie tej cennej pamiątki rodzinnej. Chciałam się spotkać z panem Wojciechem by osobiście mu podziękować. Póki co nie udało mi się go zastać, jednak ufam, że uda nam się spotkać i jeśli tylko się zgodzi, chętnie opublikuję tutaj list, który załączył do zeszytu.



sobota, 27 października 2018

Skarby rodzinne przechowane przez Annę Daniel.

Muszę się z Wami podzielić kolejną moją radością, może tym razem troszeczkę przygaszoną przez śmierć Wujka Bonifacego - obie rzeczy i list od Ani i wiadomość od Piotra zbiegły się w tym samym czasie, co nie zmniejsza w żaden sposób mojej wdzięczności wobec Ani. Jestem bardzo wzruszona zarówno przesłanymi pamiątkami rodzinnymi, jak i otwartością i zaufaniem jakim obdarzyła mnie Ania ofiarując takie skarby.
Tym razem do naszego archiwum rodzinnego oprócz fantastycznych zdjęć dostałam 2 pocztówki pisane przez brata do cioci Andzi! Wszystko wskazuje, że nadawcą tych kartek był Jan - podpis jest troszeczkę zamazany, czytelne jest: Twój brat J... ale braci, których imię zaczynało się na J miała dwóch Jana i Józefa. Z biografii Jana wiemy, że przybywał na Pomorzu w powiecie Tuchola - te dane również pojawiają się na widokówce, więc zagadka sama się prawie rozwiązuje.
Znowu mam ciarki :-) Dzięki Ani mogę po raz drugi wejść w głąb relacji rodzinnych. Tym razem na linii siostra - brat. Charakter pisma, zwroty: kochana Siostrzyczko, Twój brat itd... poezja po prostu. To doświadczenie, do którego nigdy nie miałabym dostępu gdyby nie otwarte serce Ani. Owszem, dane metrykalne niosą wiele informacji, są podstawą - bez nich nie można mówić o rzetelnych badaniach, czy poszukiwaniach. Jednak dostęp do wspomnień, zdjęć, zapisków pokazują nam coś więcej, szkicują nam obraz osoby, której nie dane nam było poznać osobiście. To coś, czego można doświadczyć tylko dzięki życzliwości drugiej osoby, która takie skarby przechowała.
Aniu, z całego serca ogromne podziękowania. Ofiarowałaś mi prawdziwe skarby. Dziękuję.

Szkoda tylko, że tą radością nie mogę się już podzielić z wujkiem Bonim...


środa, 24 października 2018

Bonifacy Obst (1921-2018) - "Ci, których kochamy nie umierają nigdy, bo miłość, to nieśmiertelność"

W niedzielę, 21 października 2018 roku, w wieku 97 lat zmarł wujek Bonifacy Obst, nasz kochany senior rodu. Uroczystości pogrzebowe w Stanach odbędą się w czwartek, 25 października.

Kto mnie zna i znał Wujka wie, że to osoba dla mnie bardzo bliska i szczególna, z której odejściem trudno mi się pogodzić. Może z boku, wydawać się to dziwne, bo nigdy z Wujkiem osobiście się nie spotkałam, znaliśmy się tylko 4 lata, ale od pierwszej rozmowy telefonicznej połączyła nas nić sympatii. I chociaż nigdy Mu tego wprost nie powiedziałam był dla mnie jak dziadek, którego nigdy nie miałam. 
Niejednokrotnie rozmawialiśmy godzinami przez telefon, Wujek opowiadał mi o rodzinie, o swoim życiu, dzielił się swoim doświadczeniem. Zawsze pełen energii, uśmiechu, życzliwości. Okazał mi mnóstwo serca. Zawsze i w każdej sytuacji wiedziałam, że mam jego wsparcie. Czasami się mówi o sile więzi rodzinnych, że wtedy jest łatwiej pokonywać przeciwności dnia codziennego - Wujek był właśnie taką osobą. Mogło się u mnie wszystko walić, mogłam mieć trudny dzień, ale wystarczyło usłyszeć w słuchawce telefonu jego głos i charakterystyczne: Dzień dobry Kasiu! - i wszystko nabierało innego znaczenia.
Był moją siłą i motywacją do poszukiwań genealogicznych, do ciągłego rozwoju. Gdyby nie On nie spotkalibyśmy się na zjeździe rodzinnym, bo mnie samej nie wystarczyło by odwagi, to wszystko Jego zasługa. Gdy tylko podzieliłam się z Nim pomysłem organizacji zjazdu, On z radością go zaakceptował, a kiedy zapadła ostateczna decyzja, że tak, zjazd się odbędzie, wspierał mnie na każdym etapie, pomagał, angażował się na 100%. Kiedy poprosiłam, czy skierował by do nas kilka słów, bo zależało mi, żeby był z nami choć duchowo od razu się zgodził. Później zapytałam, co myśli o tym, żeby przekazać parafii w Brodach stułę, którą kiedyś od Niego dostałam, na co usłyszałam: jeśli tak chcesz to ja uszyję ornat i stułę z tej okazji, wszystko ci przyślę, o nic się martw. Był - zawsze dla mnie był z otwartym sercem. Bardzo się cieszył naszym spotkaniem rodzinnym. Kiedy jego organizacja zaczęła mnie przerastać, miał dla mnie słowa otuchy, a w momentach kryzysu miałam w głowie jedną myśl - dla Wujka, nie mogę go zawieść. I to właśnie w czasie zjazdu ostatni raz z Nim rozmawiałam... był wzruszony i chyba szczęśliwy słysząc nasz wiwat na Jego cześć. Obiecałam Mu wtedy, że zadzwonię za kilka dni i wszystko Mu opowiem. Kiedy zadzwoniłam Wujek był już w szpitalu... nie zdążyłam...

Msza w intencji o dar Nieba dla Wujka odbędzie się 23 listopada o godz. 7.30 w parafii św. Anny w Poznaniu.